Wczoraj minęło 5 lat, od kiedy David Benavidez ostatni raz posłał rywala na deski. Co ciekawe, nie przeszkodziło mu to w wygraniu pięciu ostatnich walk… przed czasem. Należący do topu wagi super średniej Amerykanin zwykle osiągał tak dużą przewagę, że mimo iż jego rywalom nie działa się w ringu wielka krzywda, sędziowie mówiło „dość”. Dziwi zatem, że w walce zawodnika o takiej charakterystyce, który raczej nie nokautuje pojedynczym uderzeniem, tylko potrzebuje kumulacji ciosów, jest tak niska linia rundowa.
Oznacza to, że David Lemieux został potraktowany jako zawodnik mocno wyboksowany, który nie powinien stanowić żadnego zagrożenia dla faworyta. Do tego na pewno wzięto pod uwagę, że w walce z Bursakiem, która miała być dla niego łatwa, dwa razy znalazł się na deskach (ostatecznie wygrał niejednogłośnie na punkty). No cóż, trochę w tym prawdy jest, trochę nie. Lemieux pewnie jest past-prime, ale nieznacznie. Ma 33 lata, jest na fali zwycięstw, a po walce z Gołowkinem nie dostał żadnego lania, które mogłoby odbić się na jego zdrowiu. To po prostu był zawsze prosty technicznie zawodnik z bardzo widocznymi brakami, który nadrabiał je dynamiką, siłą ciosu i agresywnym stylem walki. Że był bliski porażki z Bursakiem? Cóź, w primie przegrał z Alcine’m, de facto ekskluzywnym journeymanem. Taki już jego urok.
Lemieux to cały czas dobry zawodnik, z bardzo groźnym lewym sierpowym. Stawka walki jest duża (tymczasowy pas WBC), więc przygotowania na pewno były optymalne, a i koncentracja będzie odpowiednia. Odporności też raczej nagle nie stracił (jego szczęka nie jest może jakaś wybitna, ale lepsza od przeciętnej). Pamiętajmy, że David doszedł do połowy ósmego starcia z najbardziej okrutną wersją Gołowkina – i to w walce, w której był przygnieciony przez umiejętności rywala, nie miał zupełnie nic do powiedzenia. Nie zdał wtedy testu na przynależność do bokserskiej elity, ale zdał test na odporność i serce do walki. Przerwanie nastąpiło na skutek zbyt dużej przewagi Kazacha, natomiast walkę można było zastopować, a można było puścić dalej.
Oczywiście, trzeba odnotować, że Kanadyjczyk odbył transfer do kategorii super średniej, w dodatku zaboksuje z rywalem imponującym tam warunkami fizycznymi, ale i tu bym nie dramatyzował. Lemieux od lat męczył limit wagi średniej – raz nawet skasowali mu walkę z De La Rosą ze względu na nadmiar kilogramów. Na przykład w dniu walki z Sullivanem ważył 19 funtów więcej niż na ważeniu dzień wcześniej.
Jeśli spojrzymy na walki Benavideza z mocniejszymi rywalami, to mamy 7 rund z Davisem, 11 z Ellisem, 10 z Angulo, 9 z Dirrellem, 2 z Love’m (szklany, ryzykowna defensywa i był po fatalnej walce z Quillinem), dwukrotnie 12 z Gavrilem, 8 z Mediną, 10 z Douglinem. O ile taki Ellis jest bardzo odporny na ciosy, a Angulo jest wyłącznie skupiony na defensywie, o tyle Dirrell był bezpośrednio po kiepskiej walce z Yildrimem i nie ma raczej najlepszej szczęki, a Douglin liczony był w poprzednich walkach trzykrotnie, a raz znokautowany w kategorii super półśredniej.
D. BENAVIDEZ – D. LEMIEUX
typ: walka potrwa więcej niż 4,5 rundy
kurs: 1.80
stawka: 4/10
foto: @davidlemieuxboxing
← Wróć