Mariusz Wach wniósł wczoraj na oficjalnym ważeniu aż 132 kilogramy. To o ponad 10 kg. więcej, niż gdy bił się we wrześniu ubiegłego roku z K. Lereną. Ewidentnie o topowej formie nie można mówić. O ile jednak może to wpłynąć na jego kondycję, chęci i sam obraz pojedynku (co za tym idzie – jego długość), o tyle nie powinno rzutować na odporność Wacha, która mimo 43 lat na karku pozostaje znakomita.
W ubiegłym roku Polak stoczył chyba jedną z lepszych walk w karierze, pokazując się z bardzo dobrej strony w walce z kreowanym na przyszłego mistrza świata puncherem z Rosji, A. Makhmudovem (możliwe nawet, że wygrał dwie z pierwszych pięciu rund). Ta walka pokazała, że Polak nie stracił odporności – choć w 6. rundzie znalazł się na deskach, to nawet w tamtej sytuacji szczęka zdała egzamin. Będąc w niekorzystnym położeniu przyjął bez amortyzacji dewastujący prawy sierpowy od rywala, nogi się pod Wachem ugięły, przyjął kolejny prawy i… dalej stał. Dopiero cios w tył głowy, który też ściągnął w dół Polaka, spowodował nokdaun. Pierwszy w karierze Mariusza.
Poprzednie porażki Wacha przed czasem to starcia z A. Powietkinem, J. Millerem i M. Bakole. Pierwsza dwie wynikały z kontuzji, ostatnia była przerwaniem na stojąco. Bardzo mocno bijący Bakole zamroczył wtedy Wacha, ale nie posłał na deski. Jeśli miałbym oceniać szanse dzisiejszego rywala Polaka, Frazera Clarke’a, na wygraną przed czasem, to widziałbym przede wszystkim brytyjskie przerwanie, może jakiś uraz. O nokdaun będzie ciężko.
Clarke póki co średnio prezentuje się na zawodowym ringu. W styczniu polecałem niski over na jego walkę z K. Espindolą, który wszedł mimo wczesnej kontuzji ręki Argentyńczyka. Boksujący jedną ręką, mocno ograniczony i mający sporą nadwagę Argentyńczyk nie dawał sobie robić żadnej krzywdy, ale po 4. rundzie zrezygnował. Z wcześniejszych rywali Brytyjczyka na uwagę zasługuje jedynie polski journeyman K. Sokołowski, który przez sześć rund spisywał się dzielnie i przegrał na punkty wcale nie jednostronne starcie.
foto: @mariuszwikingwach (Instagram)
← Wróć